Od dawna mam silną alergię na świnki..Wczoraj okazało się że mam zapalenie płuc i kaszle jak ``stary astmatyk``. Żebym mogła się leczyć w domu, musiałam je wynieść z mojego pokoju. Mama siłą wydarła mi moje skarby z pokoju, zaniosła je do piwnicy. Dobrze że jest ciepło, bo inaczej nie wiem co bym zrobiła..:( Moja mama ma też alergię więc w salonie nie mogą być -,- Wiem , że niby chce dla mnie jak najlepiej, ale mam wrażenie że nie przepada zbytnio za świnkami..
Muszę jak najszybciej kupić dry-beda.. Kiedy mama wychodzi do pracy, schodzę do nich po cichu
i zanoszę im zieleninę. Niestety muszę to robić szybko, bo nie mogę z nimi ``przebywać``.
Jak ostatnio robiłam dalsze testy na alergeny, pani co mi je robiła zaprosiła mnie do jej gabinetu.
Powiedziała żebym ``pozbyłą się tych niepotrzebnych świń``, Jak tak można było powiedzieć?.
Przecież to nie rzecz, którą można wyrzucić z dnia na dzień, ba , w ogóle której można się pozbyć..
Muszę coś zrobić w tym kierunku, może odczulanie?
Na razie jestem w kiepskim stanie..Leżę na tym łóżku i taka pustka..Nie mam do kogo rozmawiać,komu się żalić. Moje dziewczynki traktuję jak rodzinę, a rodziny nie można się pozbyć.
